9 października 2016

{004} - Filcowo-minionkowy pokrowiec

Witam serdecznie w ten piękny,  październikowy dzionek!
Latanina z papierami, podaniami i użeranie się z dziekanatem potrafią nieźle dać w kość i skutecznie pozbawić weny twórczej... Mam w związku z powyższym nadzieję, że zostanie mi wybaczony fakt, iż ten post długością ani wymyślną formą grzeszyć nie będzie. Być może maleństwo, które Wam dziś przedstawię choć trochę wynagrodzi Wam tę niedogodność.
Ciągle zapewniamy, że tematyka bloga to tfu!rczość związana z hurr durr fantastyką, ciekawymi serialami, ambitnymi książkami... Dziś trzeba będzie ją rozszerzyć o (jakże przez Shadow uwielbiane!) filmy animowane, bo zachciało mi się zrobić pokrowiec-Minionka. A potem zachciało mi się go opublikować!
Zatem przed Państwem... Pan Minionek!

Pokrowiec pusty <ubolewam ciężko nad tym, jak bardzo zdjęcia nie oddają metalicznego wyglądu okularu>


Szajsung Samsung Galaxy SII

SGSII zawadiacko zerka z pokrowca

Sponiewierany Samsung-cegiełka nieśmiało pakuje się do pokrowca

Samsung-cegiełka zapakowany do środka


Ach! Zwróćcie uwagę na ten tyłeczek! Wszystko zasługa Szajsunga-cegiełki. Najnowsze nowinki techniczne takiego efektu nie zapewnią :P



Wymiary:
długość: 14 cm
szerokość: 8 cm

Boki pokrowca zostały podwójnie wykończone na maszynie. W środku znajduje się delikatna podszewka.

Pokrowiec właściwie nie jest taki malutki - jak widać na zdjęciach, zmieści zarówno większe, płaskie telefony, jak i mniejsze "cegiełki". Wszystkie pokrowce, jakie wykonuję, mają standardowe wymiary podane powyżej, natomiast nie ma problemu, żeby stworzyć coś na miarę, specjalnie dla Ciebie - w razie zainteresowania zapraszam do kontaktu :)

Kieszonki na kombinezonie Minionka wyszywałam ręcznie - jedna z nich jest nawet autentyczną kieszonką, do której można włożyć jakieś mikro-cuś. Nie, żebym specjalnie stworzyła ją taką z myślą o przyszłym praktycznym zastosowaniu... To raczej kwestia mojego niezdrowego wręcz zafiksowania na punkcie pierdółek i detali ;) Z tegoż zafiksowania wynika również fakt, że nie zadowoliłam się szarawo-mdłym filcem do stworzenia"okularu" Minionka, szumnie sprzedawanym jako "srebrny", i całość poprawiłam jeszcze metaliczną farbką do tkanin.
Pasek od okularu biegnie dookoła "głowy" (choć w zasadzie ciężko określić, gdzie tym uroczym stworzonkom zaaczyna się głowa, a kończy...ą, ten, plecy :P) Minionka - został specjalnie tak przymocowany, aby przy wkładaniu telefonu nie usztywniał zbytnio pokrowca. Podobny "myk" zastosowałam z szelkami, dzięki czemu mogłam sobie pozwolić na większy realizm i przerzucić je przez "ramiona" Minionka.
No, wena w dalszym ciągu nie wróciła, więc wybaczcie, ale zamiast wymyślać sensowne zakończenie do tego posta, idę kompulsywnie żreć ciastki, króre zrobiłam samej sobie w nagrodę za to, że jeszcze nie dałam się wykończyć mojej własnej uczelni. Napiszę optymistycznie: do zobaczenia niebawem! Jeśli wszystko pójdzie zgodnie planem, niedługo "Piwnica" ruszy z kopyta i rozpoczniemy poważniejsze kroki, żeby rozhulać ten nasz fantastyczny zakątek. Jeśli jakimś cudem ktokolwiek to czyta - uprzejmie proszę o trzymanie kciuków :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz